10.01.2011 19:46
Zimowa przejażdżka
Poniedziałek... Lekcja WF-u, trenujemy bloki i atak na trzy, na zawody. Rozbieg, skok! Ścina! Jest punkt. :) Na sale wpadły przez okno piękne zimowe promienie słońca. Ach jak fajnie. Rozległ się dźwięk dzwonka. Gdy szedłem korytarzem do klasy na niemiecki przez okna raziły mnie owe promienie. Usiadłem w ławce. Otworzyłem książkę i zeszyt, "patrzę" w słówka które są mi totalnie nie przydatne i niepotrzebne... Oparłem się plecami o ścianę i zacząłem rozmyślać o końcu lekcji. Patrzę na telefon, 14:24. Uff zaraz koniec. Wyszedłem z klasy, poszedłem do szafki po książki, kurtkę i resztę pierdołów. Na dworze było ciepło, bardzo ciepło jak na zimę. Śnieg stopniał dzień wcześniej, było słońce i przyzwoita temperatura. Wiedziałem już co będę robił w domu.
Trochę przed 15 byłem w domu. Obiadu nie jadłem, nie byłem głodny. Mówię do taty:
-Idę dzisiaj do dziadka po motor (zimuje u niego w garażu)
-Po co, zima jest...
-Przejechaćććć sięęęęęęęęęęę ;D
-Wyjdź z psem na spacer to potem pogadamy.
Nie miałem wyjścia. Wyszedłem na podwórze, wypuściłem z klatki Maksa i idziemy.
Tup Tup Tup
Koło 16 byliśmy w domu. Psa do klatki "wrzuciłem" i biegiem po rzeczy do jazdy. Tata zasnął przed TV więc o niczym nie wiedział. Do dziadka jedną przecznicę i jestem.
-Cześć, biorę sobie motor żeby pojeździć trochę po ulicy ;D
-No jak tak chcesz, ale ostrożnie bo jest ślisko.
Dostałem klucz od garażu. Otwieram i jest, moja ślicznotka, przykryta ciemną płachtą. Przez głowię przeszło mi " cześć mała ;) " Uśmiechnąłem się, wsiadłem, kopka na dół i ruszył się żeliwny tłok. Działa! :D hehe. Chwile ją rozgrzałem i można jechać. Kask ubrany oficjalnie pierwszy raz od jesieni. Ach jak fajnie ;D Gogle na oczy, rękawice i kita x) Na początku powoli, na niskich obrotach. Wyjechałem z osiedla. STOP! Krzyżówka... Chwile postałem, ponieważ o tej godzinie jest dość duży ruch. Zapinam jedynkę, ruszam, wjechałem na prawy pas i gwałtownie odkręcam manetkę do końca. Czułem że koło mi lekko ucieka. Ale do opanowania ;P Uśmiechałem się w sercu, byłem szczęśliwy. Maszyna szła jak nigdy. Silnik ze względu na niską temperaturę powietrza nie osiągał zbyt dużych temperatur więc było git. Skoczył bym dalej do lasu ale od dłuższego czasu świeciła się kontrolka informująca że senda ma zapotrzebowanie na pokarm, tak więc ograniczony bylem ilością paliwa. Leciałem do 70km/h, trochę się bałem na lekko oblodzonym asfalcie więcej jechać. Ludzie się za mną oglądali jak zawsze. I to jest to!:) Ja i moja mała jesteśmy w centrum uwagi <wlewa sobie> ;D
Tak więc kończę ten pasjonujący wpis ;D
Chyba jutro skoczę po paliwo :) haha
pozdrawiam!
Komentarze : 4
"Leciałem do 70km/h, trochę się bałem na lekko oblodzonym asfalcie więcej jechać." Ale leciałeś już na d...ie, na sankach, czy może masz opony z kolcami ?
No fajno, fajno. Też odpalałem maszynę, już dwa razy w poniedziałek i mniej szczęśliwą sobotę. Ale to opisze lada dnia :) LwG !
Moja pierwsza w tym roki przejażdżka skończyła się na lizaniu asfaltu :P Leciałem do domu ok 23 (w dzień było +6) i to mnie zmyliło wieczorem chwycił lekki mróz... a była odwilż wiadomo co na ulicy... składam się do zakrętu (w myślach sobie mówi ale przyczepnie) i wtedy się wyłożyłem :PP No ale nie ma prawie śladów jedynie w jednym miejscu :P
hehe dosłownie to wszystko opowiadasz jak byś był w mojej skórze :D ja to na cpn jeszcze na gumie zajechałem, zblokowałetylne koło i znów guma pod dystrybutor :D narobiłem szału.. każdy sie patrzył :D zatankowawszy znów guma i jazda... troche kilosownakreciłem i zaczęło coś stukać w silniku.. no nic.... na seris sie da i akurat na marzec pewnie będzie bo teraz tata nie ma czasu zawiesc ;/ LWG :D
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (4)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)