18.11.2010 22:40
Wakacyjna kolizja z samochodem
To zdarzenie miało miejsce 3 tygodnie przed zakończeniem wakacji. Dzień był piękny, bodajże była to środa. Słońce paliło niemiłosiernie. Była u mnie 5 letnia kuzynka i kuzyn Miłosz. W ten dzień przyszły nowe zębaki i łańcuch. Wraz z kuzynem i niewielką pomocą kuzynki Maliny założyliśmy nowe części. Mała rundka po ulicy. Jest wszystko OK. Miłosz powoli się zbierał. Odprowadziłem go. W między czasie przyjechał rowerem dziadek po Malinę. :) Również ich odprowadziłem. Chwile gadu gadu z dziadkiem i do domu gnam. Wbiłem na komputer. Jak zwykle przejrzałem to strony co zawsze. Ech nudy... nie ma co robić. Idę przetestować nowy napęd. :D
Ubrałem się, dość lekko, ponieważ było ciepło. Była godzina 21. Długie spodnie, bluzka na naramkach, kask, rękawiczki i w drogę. Przed wyjazdem matka powiedziała żebym uważał bo już jest ciemno. Jak zawsze to zlekceważyłem i uznałem za nadopiekuńczość. Senda stała przed domem. Jedynka i w drogę. Dojechałem do Boszkowa. Tradycyjnie rundka po "pudełkowie" i na Starkowo. W okresie letnim w Boszkowie jest bardzo duży ruch. Są tam różne imprezy itp. Była już godzina 21;30. Postanowiłem że wracam do domu. Jechałem może z 50-60 km/h. Przejechałem obok "sułkowskiego". Przede mną jechał samochód bardzo powoli. Ech... Pewnie szukają jakiegoś baru, pomyślałem. Redukcja, migacz i na lewy pas. No i się stało. Kierowca samochodu nagle skręcił w lewo... Jedynie co pamiętam co mi przeszło przez myśl to "-skręca...!" Uderzenia nie pamiętam. Przeleciałem WRAZ Z MOTOREM przez maskę. Straciłem przytomność. Spadłem na prawy bok. Po chwili się ocknąłem. Za dużo nie pamiętam. Trochę ludzi się zebrało. Dlaczego nikt nie zapytał mnie czy wszystko ok? Dlaczego nikt nie pomógł mi wstać? Dziękuje kur**! Po chwili kierowca samochodu przyszedł do mnie i zapytał czy ma dzwonić po pogotowie. Powiedziałem że nie. Że wszystko OK. Zadzwonił po policje. Dałem im swoje dokumenty, i poszedłem do motoru. Schyliłem się... No i się stało. Poczułem straszny ból w ręce i na plecach. Myślałem że to tylko obicie. Do czasu aż spuchłem. Rodzice zaraz przyjechali. Nie mam zamiaru opisywać ich reakcji. Ból był nie do zniesienia. Nie mogłem ustać na nogach. Kazali mi się położyć w busie policyjnym do czasu przyjazdu pogotowia. Przyjechali... trzeba jechać do szpitala. Zajebiś***. Wsiadłem z matką i pojechaliśmy. Izba przyjęć wiedziała że przyjadę... Wiedzieli że jedzie do nich chłopak z wypadku motocyklowego. Czekali na mnie, gotowi. Myśleli że będę niewiadomo jak potrzaskany. Trzy zdjęcia rędgenowskie i wyszło wszystko na jaw. Złamana główka chirurgiczna z wklinowaniem i rozje**** łopatka. Zbandażowali mnie całego. Rozkleiłem się. Nie wytrzymałem... Byłem cały poodzierany, bolała mnie szyja, ręka i plecy. Do domu wróciliśmy w nocy. Odziwo nie miałem gipsu. 2 tygodnie nie mogłem chodzić, cały czas miałem leżeć. Na dworze gorąco... a ja leże w łóżku. Jak słyszałem przez okno znajomych jeżdżących na motocyklach to mnie nosiło. Byłem zły. Ja rozwalony, senda też.. Wakacji koniec... Miałem masę planów. Wszystko przepadło przez chwilę.
Na koniec. Cieszę się że tak to się skończyło. Spadłem pół metra od metalowego słupka, na który no niestety mogłem się lekko mówiąc nadziać. Wyciągnąłem z tego dobre wnioski: Lepiej później wrócić do domu niż zapierda*** i walnąć w przykładowy samochód. Jak zrosłem się "w całość" kupiłem zbroję. Od dziś w niej jeżdżę. Poruszam się dużo ostrożniej niż kiedyś. Doceniłem to co mam, bliskich, przyjaciół. Jak o tym mówię to często się rozklejam.
Niedługo wrzucę fotki rozjechanego motorka.
Wracając do poprzedniej notki. TEGO BLOGA TRAKTUJE JAKO MÓJ PRYWATNY PAMIĘTNIK. No i wkurwi*** mnie takie komentarze, które były kierowane w moją stronę. Wyraźnie napisałem że nie brałem w tym udziału! Oni wariowali nie ja! Wyżywam się na macie, nie na motorze. Pozdrawiam Was i proszę o zrozumienie.
PS. Jeśli kogoś uraziłem wypisywaniem swych poglądów to serdecznie przepraszam :)
Komentarze : 11
No tak, nie wpadłem na to, przecież pisałeś, że zmieniasz biegi. Nie znam się na tych nowych "wynalazkach". No ale i tak pisałem, że nie ma różnicy czy to skuter czy to motocykl, więc tragedii nie ma. No i pomyłka w podpisie :/
popieram kolegów niżej, cenzura to była w poprzednim ustroju ale ty tego na pewno nie pamiętasz. Tak jak zauważył beebas na sciaczu jest już grupka pozytywnie zakreconych ludzi z którymi warto byłoby coś zrobić, daj boże żeby ci już wiecej nie przyszło do łepka bawić sie w GOD MODE Czołem pozdro
dzisiaj teę pochmurno za oknem, nie mam skutera tylko derbi sende ;) supermoto :)
najwazniejsze ze wyszedles z tego. co do zgryzliwych komentarzy- nie przejmuj sie. ludzie czesto kieruja sie impulsem zamiast pomyslec. i uwazaj na siebie. pozdrowiania :)
Moderacja komentarzy - ty chyba faktycznie chodzisz do gimnazjum
a co to jest ten "rędgen"?
P.S. Jako że pod poprzednim artykułem wyciąłeś komentarze i zablokowałeś dodawanie nowych, przypomnę tutaj: Twój poprzedni wpis osiągnął gorszą ocenę niż jakikolwiek artykuł rycha - słowem, sięgnąłeś dna
No to teraz już wiesz, że każda puszka (a w szczególności taka "niezdecydowana") jest potencjalnie niebezpieczna i ZAWSZE trzeba się upewnić na trylion sposobów, że kierowca Cię widzi :-) Prywatnych pamiętników nie umieszcza się publicznie w necie ;-) Nieładne zachowanie z Twojej strony to kasowanie komentarzy. Popieram tutaj Dawida. Widać że tworzy się tutaj pewna stała grupa osób (riderblogerów) i nie raz może się okazać, że przyjemnie będzie móc zrobić coś razem :-) Trzeba szanować ludzi i wszelkie komentarze, nawet i takie, które nam się nie podobają. Ale spoko. Człowiek uczy się przez całe życie i myślę, że wyciągniesz wiele pozytywów z tych negatywnych doświadczeń :-) Pozdrufka
Jeśli chcę, żeby coś było moim prywatnym pamiętnikiem ,to trzymam to w szufladzie, jeśli chcę, żeby inni się z tym zapoznali, to piszę bloga, albo zakładam profil na naszej klasie. Proste.Po to jest możliwość komentowania, żeby komentować, więc się nie napinaj i nie usuwaj :P Dobrze wiesz jaką opinię o motocyklistach (tak tak, uważam Cię za motocyklistę) mają ludzie, więc jak czytam to co opisujesz to krew mnie zalewa i staram się przynajmniej w ten sposób coś zrobić, żeby było inaczej, żeby mniej było klientów którzy robią sobie głupie zabawy na drodze. Najskuteczniej byłoby takich pozamykać, ale że nie jestem w policji, to przynajmniej Ci nawrzucam, może Cię to skłoni do refleksji. Z opisu poprzedniej sytuacji wynika właśnie, że brałeś w tym wszystkim udział, a przynajmniej to akceptowałeś, inaczej nie uciekałbyś chyba przed policją. Ale nie moralizujmy już więcej, po prostu droga młodzieży, nie róbmy siary na drogach. A co do wypadku to dobrze, żeś 'okej' bo jak to napisałeś matka z ojcem by się rozkleili - czytaj: mama i tata płakaliby. Trzymaj się i naprawiaj skuter, wiosna za pasem.
Kolego prawdziwy motocyklista zawsze liczy się z tym,że nie dojedzie,a straty(obrażenia ciała) są wkalkulowane w tą pasję.Kto jest słaby tak jak w życiu-odpada.Nie powinieneś lekceważyć czytających i piszących komentarze bo wielu uczy się z nich jak np uniknąć takiej sytuacji jak się tobie przydarzyła.Jeśli nie chcesz być komentowany to zamiast bloga pisz pamiętnik i chowaj pod poduszką.Tylko się nie obrażaj!...
Ładnie, żeś cały, ale nie zyskasz sympatii wycinając komentarze. Widzisz, jak się wyrusza na asfalt, to trzeba myśleć i za siebie, i za wszystkich idiotów, którzy są na tym asfalcie, tylko tak przeżyjesz. Pamiętam ze szkoły, jak mnie wkurzało, kiedy nauczycielka się wyżywała za nieobecnych. Chciało się jej powiedzieć zamilcz, larwo, przecież ja jestem w klasie, poczekaj, aż przyjdą ci, co ich nie ma. Niestety, ani ja tego nie powiedziałem, ani Ty nie odzyskasz sympatii wyciętych kolegów, którzy w dobrej wierze zachowali się, jak ta nauczycielka. Skomplikowane, nie? Przykro z powodu sprzętu, ganiaj dalej zdrowo i bezpiecznie.
Dobre
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (4)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)